Pogoda nad polskim morzem nie rozpieszcza. Dobrze że nie pada, za to głowę chce urwać, tak wieje. Pytałem rybaków ile jest na morzu a oni stwierdzili "dziewiątka" - dziewięć w skali Bouforta. Zapowiadają jednak poprawę pogody. Taki klimat ma też dobre strony, w powietrzu znajduje się znacznie więcej jodu niż przy bezwietrznej pogodzie. Po to zresztą tu przyjechaliśmy, ze względu na dzieci. W tamtym roku też byliśmy nad morzem i wcale nie oszczędzaliśmy dzieciaków, kąpali się czy zimno czy ciepło. Za to nie chorowali poważnie przez cały rok, obyło się również bez jakiegokolwiek antybiotyku.
Dziś chłopcy też mieli atrakcje bo puszczali swoje małe łodzie w bajorkach które się potworzyły na plaży.
Byliśmy przed południem po świeżo wędzoną rybkę u rybaków w miejscowości Chłopy. Dobrzy to ludzie, jeden pokazał chłopakom kilka węzłów, drugi dał spróbować wędzonej ryby, prosto z pieca. U tego drugiego kupiliśmy flądry. Zanim ryba trafi do wędzarni, jest moczona w solance. Najpierw do pieca wrzuca drzewo olchowe a później wiśniowe by uzyskać kolor i specyficzny smak, żadnej ściemy, żadnych sztucznych substancji. Wiecie jak smakuje? Wyśmienicie!!! Jeszcze ciepłą dowiozłem do pokoju w ośrodku wypoczynkowym.
Udanego dnia!
Red & Family
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm PYCH!!!